30 września 2014

"Spódnice w górę" - pomysł na babski wieczór


Muszę się do czegoś przyznać. Mam spory problem z kinem ogólnie. Pominę fakt, że w wieku 21 lat dopiero nadrabiam wszelkie filmowe zaległości, a na pytania Pana nie-Męża o to, czy oglądałam taki a taki film na 98% odpowiem "nie"... No cóż, zawsze było coś ważniejszego niż film. Czy to w kinie, telewizji czy na płycie.
Od pewnego czasu wolne chwile w domu spędzam na oglądaniu filmów. Okej, okej. Może i oglądam jeden film przez 3 dni, bo na raty, ale jednak. Z kinem jest zupełnie inna historia.
Aż wstyd się przyznać, ale ostatni raz byłam tam chyba ze 2 lata temu. Wcześniej zdarzało mi się to ciut częściej (powtarzam CIUT). Sprawa zazwyczaj wygląda tak: znalazłam "fajny" film - przynajmniej tak wszędzie mówią i piszą, że warto; zdecydowałam się iść do kina; namawiam na seans przyjaciółkę/mamę/kogokolwiek; idziemy; oglądamy; wychodzimy rozczarowane. Nie wiem jak to możliwe, ale ostatni dobry film jaki oglądałam w kinie to chyba Shrek 3. Aha, 2007 rok. To nie jest dobry wynik. Cała reszta moich wyjść była raczej nieudana i rozczarowująca.
Aż do tej pory. Naczytałam się w kobiecych gazetkach, że do kin wchodzi super-ekstra-kobiecy-śmieszny-och-ach film. Nie powiem, te opinie zasiały we mnie ziarno ciekawości. Następnie na blogu Marty przeczytałam Jej recenzję na temat tego filmu. To zadecydowało o tym, że jednak do kina się wybrałam. Owszem, miałam pewne obawy, a im bliżej seansu, tym bardziej miałam poczucie znowu straconych pieniędzy... Ale nie tym razem!
Nie będę się powtarzać, ale podstawą filmu są historie 11 kobiet. Różnych pod względem wieku, wyglądu, statusu społecznego czy statusu związku. Lubię taką formułę, przypomina mi film "To właśnie miłość", który bardzo lubię oglądać w zimowo-świąteczne wieczory. Ich losy się przeplatają, raz jest lepiej, raz gorzej, by na końcu wszystkie znalazły wspólny punkt.
Bardzo, bardzo polecam ten film do obejrzenia z przyjaciółkami. Z chłopakiem czy kolegą nie da rady - zbyt kobiecy. Ale jest to mocny punkt podczas "babskiego wyjścia" (nie lubię tego określenia...). Jak obiecują - jest bardzo kobieco. Jest dużo śmiechu, seksu, ale też realnych problemów. W dodatku jest też Paryż :)

PS. Rozmowa przed wyjściem do kina.
Ja: Idę z A. do kina.
Pan nie-Mąż: Na jaki film?
J: "Spódnice w górę"
PnM: ?? Dobrze, że nie "majtki w dół"

Hihihi, śmieszek z Niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz