23 sierpnia 2014

Jak dziewczyna...

Źródło

Przeglądając ostatnio ulubione blogi, jak co rano przy śniadaniu, trafiłam na bloga Off the labs. Został zalinkowany jako godny polecenia, więc kliknęłam. Nie jest łatwo zatrzymać mnie na swoim blogu na dłużej. Zazwyczaj przeglądam pierwszą stronę, czasem dwie, czytam tytuły i zajawkę do notki. Jeśli zainteresują mnie dwa, trzy wpisy – zostaję dłużej i sprawdzam kolejne strony, jeśli nie – wychodzę. Tym razem zostałam na dłużej.
Zatrzymałam się na wpisie z TYM filmikiem. Zazwyczaj pomijam takie rzeczy i nie oglądam reklam, ale tej udało się mnie złapać.
Wiecie…  Jestem mamą 5-miesięcznej dziewczynki. Przede mną stoi chyba największe i najważniejsze wyzwanie w życiu: muszę ją wychować i przygotować do prawdziwego, dorosłego życia. Może w tej chwili brzmi to śmiesznie i na wyrost, ale coraz częściej uświadamiam sobie, że takie właśnie jest moje zadanie. Moje i mojego Partnera. Musimy wpoić Alicji odpowiednie wartości, nauczyć właściwego postępowania i liczyć na to, że nie zrobimy Jej krzywdy. Nie fizycznej, ale tej psychicznej.
Już w połowie wideo spojrzałam na moje Maleństwo, które jak zwykle kręciło się we wszystkie strony i wkładało nóżki między szczebelki łóżeczka, i zaczęłam zastanawiać się co chciałabym Jej przekazać w przyszłości, czego nauczyć. Wyrażenie „jak dziewczyna” wszystkim nam kojarzy się z bezradnością, czymś słabym i śmiesznym. Sami pomyślcie, „bijesz się jak dziewczyna” oznacza nieskoordynowane machanie przykurczonymi rękami… Widzicie to?
Pierwsze o czym pomyślałam odpowiadając sobie powyższe pytanie to siła i wiara w siebie. Kolorowe magazyny zaprzeczają sobie na każdym kroku. Większość okładek zapowiada dwa tematy: „pokochaj siebie” i „schudnij 5 kg w 10 minut”. Gdzie tu logika? Chyba w gimnazjum zaczęłam tracić wiarę w siebie. Z roku na rok było coraz gorzej. Zakrywałam się workowatymi ubraniami, bo tu za dużo, a tam za mało. Chowałam się przed aparatem fotograficznym, bo przecież wyglądam głupio/brzydko/źle, a już z komplementami w ogóle nie wiedziałam co zrobić. Dopiero na studiach do mojej głowy zaczął wkraczać jakiś porządek i zdrowy rozsądek. Gdy poznałam swojego Partnera już całkowicie zaakceptowałam swoje ciało. Odbicie w oczach ukochanego mężczyzny potrafi zdziałać cuda.
Chciałabym, żeby moja córka wierzyła, że jest piękna niezależnie od koloru włosów i wagi. Żeby wiedziała w czym jest dobra i bez wahania robiła to. Żeby nie bała się ludzi i nie zastanawiała się nad tym „co oni powiedzą?”, ale żeby robiła swoje. Żeby potrafiła być dumna ze swoich osiągnięć. Żeby wiedziała, że może naprawdę wiele osiągnąć.
To wszystko wydaje się być błahymi sprawami, ale ile z Was może o sobie powiedzieć, że wierzy w siebie i swój sukces? Obym się myliła i było Was dużo!

Trzymam kciuki, aby wyrażenie „jak dziewczyna” zaczęło nabierać pozytywnego wydźwięku i przestało by obraźliwe i krzywdzące dla kobiet.