Pogoda za oknem coraz częściej płata nam figle. Kilka dni temu, gdy wyszło piękne słońce poczułam pierwszy wiosenny powiew powietrza... Co roku, gdy zbliża się wiosna czuję znaczną różnicę w otoczeniu. Nawet autobusy jeżdżą dla mnie trochę inaczej niż zimą ;) Nie chcę jednak zapeszać i wywoływać wilka z lasu, dlatego nic więcej o tej pięknej porze roku nie mówię. Na razie.
Ostatnio było poważnie i ciężko, dlatego dzisiaj chciałabym podsunąć Wam coś lekkiego i przyjemnego. W sam raz na odkopanie się z zimowego snu, oczyszczenie myśli i przygotowanie na lepsze (cieplejsze) czasy. Powoli wydłużające się dni zaczynają mi sprzyjać i odczuwam napływającą energię. W głowie pojawia się coraz więcej różnych pomysłów i wraca pewność siebie i zdecydowanie w działaniu. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej, ale zanim wiosenna aura na dobre się u nas rozgości, przedstawiam Wam kilka pomysłów na szybkie rozchmurzenie się i odnalezienie radości w drobnych rzeczach.
- Jednoosobowe piżama party - żeby nie było, uwielbiam wszystkie wieczory spędzone z D., ale te pojedyncze dni, kiedy mogę pobyć sama ze sobą też są wyjątkowe. Kupuję wtedy paczkę chipsów i colę, włączam TV i gram w Heroes'y. Nie robię nic produktywnego ani pożytecznego, ale oczyszczam umysł, ładuję baterie i myślę co dalej. Dzięki temu mam trochę więcej energii i trochę mniej pretensji do świata ;)
- Kąpiel w pianie - zależnie od ilości wolnego czasu stosuję zamiennie z piżama party. Do wanny wlewam (zawsze za dużo) pachnący płyn do kąpieli, zabieram kolorowy magazyn i leżę. Długo nie wytrzymam, ale w tym czasie stosuję też maski, peelingi i inne cuda-niewidy.
- Ciężki trening - odkąd wróciłam do tańca, czuję niekończącą się ekscytację na myśl o kolejnym treningu. Ledwo się ruszam, ponieważ zakwasy po każdej takiej sesji dają się we znaki, jednak niesamowicie się cieszę, że w końcu jest ktoś, kto stoi nade mną i mi KARZE. Dodatkowo działa fakt, że jestem nowa w grupie, więc daję z siebie 150%, żeby pokazać co potrafię. Tak, to jest to, czego mi najbardziej brakowało!
- Porządki - nie mam na myśli zamiatania i odkurzania, a raczej poukładanie papierów, książek czy pousuwanie zbędnych plików na komputerze. Takie czystki zawsze działają na mój umysł oczyszczająco i pobudzająco. Kiedy mam jakiś problem albo nie mogę się skupić na tym, na czym powinnam czepiam się Facebooka, zakładek, ikonek na pulpicie albo ubrań, w których od dawna nie chodzę.
- Spotkanie z (inspirującymi) znajomymi - lubię spotkania z ludźmi, którzy COŚ robią. Takie osoby mniej narzekają, za to mogą naładować nas energią do działania. Przebywanie z osobami, którzy mają trochę więcej ambicji niż najebać się w weekned, to świetny sposób na stworzenie czegoś nowego, kreatywnego i pięknego. I to na pewno nie jest stracony czas!
Sposobów na lepszy nastrój jest mnóstwo. Dzisiaj wybrałam te, które pierwsze wpadły mi do głowy, ale dają też najwięcej pozytywnej energii. Mam nadzieję, że coś z tych rzeczy wypróbujecie i dla Was również okaże się skuteczne i koniecznie dajcie znać, co Wam daje pozytywnego kopa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz