7 października 2014

5 rzeczy, które pomagają mi jesienią


Jesień to wyjątkowa pora roku. O ile zima kojarzy się ze śniegiem i świętami, wiosna to pora kiedy wszystko budzi się do życia, a lato to słoneczny okres wakacji, a tyle jesień to dla mnie najbardziej specyficzna pora roku. Niby wszystko traci na urodzie, bo drzewa zrzucają liście i, poza ich okresowymi pięknymi i ciepłymi kolorami, wszystko staje się szaro-bure, a jednak ma w sobie coś magicznego. I nie chodzi o to, że to moja ulubiona pora roku. Nie mam takiej, bo w każdym okresie roku znajduję coś pięknego i jednocześnie zawsze znajdzie się coś za czym nie przepadam. Jesień to dla mnie przede wszystkim czas zmian, już kiedyś o tym pisałam. Zmienia się cały nastrój, dni stają się krótsze, szybko robi się ciemno i w ogóle jest jakoś tak poważniej, bardziej refleksyjnie. Ciężkie książki zostawiamy na "długie, jesienne wieczory", częściej się zamyślamy i, chyba głównie ze względu na listopadowe święta, jest to okres zadumy. Poniżej chciałabym przedstawić Wam kilka rzeczy, które skutecznie poprawiają mi humor o tej porze roku.
Zaczynamy!

  1. Fuzzy socks - mój zdecydowany numer jeden! Jesień to idealny czas na zaopatrzenie się w nową parę ciepłych, ślicznych, puchatych skarpetek do spania. Co roku poszukuję nowej "najpiękniejszej pary", ale jak dotąd nic nie przebiło białych skarpetek w różowe serduszka. To chyba dobry moment na to, żeby przyznać się, że ładne skarpetki to moja mała słabość...
  2. Gorąca herbata - rzecz tak oczywista jak sanki w grudniu. Nie ma długiego, jesiennego wieczoru bez parującego (ulubionego)  kubka z pyszną herbatą. Kawa nie przejdzie. Do tego...
  3. Dobra książka - i możemy spędzić cudowny czas pod ciepłym kocem. Swego czasu uwielbiałam siedzieć z takim zestawem przy grzejniku, dzisiaj z łezką w oku wspominam tamte chwile - teraz jakoś brak czasu na takie słodkie lenistwo.
  4. Film/serial - alternatywa dla książki. Dla mnie jedyną słuszną opcją o tej porze jest komedia. Jesień bywa na tyle smutnym czy ponurym okresem, że zawsze wtedy chcę zaaplikować sobie dodatkową porcję humoru. Niestety, w naszym domu najważniejszy głos w kwestii wyboru filmu na wieczór ma Pan nie-Mąż, ponieważ jak już zostało ustalone - mam problem z kinem. Pan nie-Mąż jednak lubuje się w filmach krwawych, w których odpadają ręce i głowy, więc mi pozostaje jedynie płakać w kącie, że znowu się nie pośmieję.
  5. Ciepłe, słodziutkie brownie - moja wersja jest w kubku i zrobiona w mikrofalówce w 5 minut. Jest to idealna porcja na raz, czasem można się nawet podzielić nią z drugą osobą. Zależy jak bardzo chodzi na mną coś słodkiego. Pomysł jest szybki i naprawdę smaczny. Ciepłe ciasto zjedzone w towarzystwie szklanki zimnego mleka robi robotę. Poważnie.
To jest moja złota piątka, ale spokojnie mogłabym coś jeszcze dopisać. Ciepłe brownie biło się o miejsce w zestawieniu ze świecami zapachowymi. Bardzo je lubię, niestety mój mężczyzna mojego zdania nie podziela, więc też rzadko ich używam. Na wyposażeniu jesienią musi też być ciepły, ładny kocyk, a także równie ładne i ciepłe kapcie. Właściwie wszystko musi być ładne i ciepłe :)
Ponieważ robi się coraz bardziej jesiennie, gorąco polecam Wam wypróbowanie moich sposób na dobry nastrój.

PS. Nieocenione jesienią jest również ciepło drugiej osoby, ale tego chyba nie muszę Wam mówić ;)

2 komentarze: