8 grudnia 2014

Magia świąt


Budzisz się pewnego grudniowego dnia i wyglądasz przez okno. Znowu nie ma śniegu, a jedynie szron na szybach samochodów na parkingu pod blokiem. Idziesz do kuchni, robisz śniadanie, ubierasz się i wychodzisz. Wracając robisz szybkie zakupy pod nosem przeklinając niekończące się kolejki do kas. W domu jesz obiad, przeglądasz Facebooka, siadasz do pracy albo włączasz film. Jesz kolację i rozmyślasz nad sensem życia biorąc gorący prysznic. Idziesz spać.
Kolejny dzień robisz dokładnie to samo i zapętlasz ten rytuał aż do 24 grudnia. Aż do wigilii Bożego Narodzenia. Tego dnia spotykasz się z rodziną przy stole i gdzieś między barszczem z uszkami a karpiem zastanawiasz się gdzie ta "magia świąt", o której wszyscy mówią?
Kiedy byłam mała okres przedświąteczny był chyba najpiękniejszym czasem w roku. Pamiętam jak wracałam z dworu cała oblepiona śniegiem z sankami pod pachą. Stałam w przedpokoju albo w łazience i czekałam aż Mama pomoże mi się rozebrać. Roztopiony śnieg z ubrań zalewał wszystko wokół,  a policzki kolorem przypominały czerwony lakier, który mam dzisiaj na paznokciach. Później zasiadałam przed telewizorem owinięta ciepłym kocem z kawałkiem pysznego ciasta na talerzyku i czekałam aż Mama zabierze mnie na zakupy do hipermarketu. Nie przeszkadzały mi wtedy kolejki ani duchota - cieszyłam się, że mogę pomóc Mamie w przygotowaniach do świąt, podobały mi się te wszystkie dekoracje sklepowe, zimowe piosenki z głośnikach i świąteczna atmosfera.
Dzisiaj po tych pozytywnych uczuciach nie ma śladu. Magia prysła, a nastała codzienność i rutyna, brak czasu na celebrowanie chwili.
Kiedy to piszę, Mała Ala śpi obok mnie na łóżku. Patrzę na Nią i zastanawiam się jak to kiedyś będzie. Bardzo chciałabym potrafić stworzyć Alicji takie piękne, proste wspomnienia. Chciałabym, aby zawsze czuła wyjątkowość tych chwil i cieszyła się na spotkania przy świątecznym stole.
Chciałabym, aby zawsze była szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz