Dobra, dobra. W tytule trochę oszukałam. Było dużo wina i kobiety, ale na szczęście śpiewów nie było - nie jestem pewna czy po takim wieczorze nowi sąsiedzi nadal byliby dla nas tacy mili ;)
Kiedy jakiś czas temu dostałam propozycję współpracy przy konkursie winiarskim nie byłam do końca przekonana czy to ma sens. Nigdy nie przepadałam za winem, nie smakowało mi i zazwyczaj już po jednej lampce byłam gotowa wyjść z imprezy i oddać się w ramiona Morfeusza. Właściwie mogłabym uciąć komara na najbliższym krześle - tak mnie usypiało to wino. Jednak się zgodziłam, ale zastrzegłam, że mogę coś napisać jedynie wtedy, gdy rzeczywiście będę zadowolona z przesłanych produktów.
No i teraz muszę się z Wami tym podzielić, ponieważ wierzcie lub nie, ale nigdy w życiu nie piłam lepszego wina niż to na zdjęciu obok! <3
"Zachwycające intensywną, rubinową barwą oraz bogatym aromatem FANABERI to unikalne połączenie wysokiej jakości hiszpańskiego wina zbudowanego z najlepszych gron szczepu Tempranillo wzrosłych w regionie La Mancha z wysublimowanymi walorami owocu granatu. Ulubiony, subtelnie słodki smak dojrzałych w gorącym słońcu winogron z pełną niebanalnego charakteru nutą granatu uświetnia spotkania w gronie przyjaciół" - taką informację można przeczytać na etykiecie mojego nowego ulubieńca.
Dla laików w temacie wina, takich jak ja, najważniejsze z tych bardzo pięknych słów jest: rubinowa barwa, hiszpańskie wino, owoc granatu i słodki smak.
Podobno idealnie dopełnia smak ciast i deserów, ale nie zdążyłyśmy sprawdzić. Wino zniknęło w oka mgnieniu, co tylko dowodzi temu, że jest absolutnie wspaniałe. Niesiona jego słodkim smakiem i cudowną atmosferą spotkania, w ciągu jednego wieczoru zdążyłam pochwalić je jakieś dwadzieścia razy. I jeszcze z pięć następnego dnia.
Fanaberi to jeden z wielu produktów biorących udział w konkursie winiarskim na stronie www.konkurswiniarskiprw.pl
Konkurs polega na głosowaniu na ulubione wina polskie i zagraniczne oraz na przesłaniu odpowiedzi na pytanie "Jaki kraj winiarski chciałbyś odwiedzić i dlaczego?". Zdradzę Wam rąbek tajemnicy i powiem, że chciałabym odwiedzić gorącą Hiszpanię :)
Jeśli jednak nie chcecie wziąć udziału w konkursie, to zajrzyjcie na stronę i poczytajcie trochę ciekawostek ze świata wina (będzie czym chwalić się w towarzystwie - wiedzieliście na przykład, że cydry, które uznajemy za nowość w Polsce, to dawne jabłeczniki i są z nami od 1571 roku?) albo weźcie udział w Wino Quizie. Mój wynik to 5 punktów, zostałam degustatorem debiutantem :)
Nasze spotkanie przy winie to nie było typowe babskie spotkanie, chociaż mogło na takie wyglądać - gdy my robiłyśmy kanapki w kuchni, nasi mężczyźni siedzieli przed telewizorem, gdy my poszłyśmy posiedzieć z nimi w salonie, oni uciekli do kuchni ;)
A tam czekały same pyszności... Sałatki, ciasteczka, przekąski - wszystko smaczne i szybkie do przygotowania, bo kto dzisiaj ma czas siedzieć godzinami w kuchni? Największym powodzeniem cieszyła się sałatka z tabasco, dlatego to właśnie tym przepisem chcę się z Wami dzisiaj podzielić :)
Sałatka z kurczakiem i tabasco (aka Sałatka Kola, jednego z moich przyjaciół ;))
składniki:
- ok. 25 dag makaronu, np. świderki
- podwójny filet z piersi kurczaka
- puszka ananasa
- majonez
- przyprawa meksykańska
- olej
- tabasco
przygotowanie:
- Filet pokroić w drobną kostkę, przełożyć do miski. Posypać ok. 2 łyżkami przyprawy meksykańskiej i polać 1-2 łyżkami oleju. Wymieszać i odstawić na 30-60 min (zależnie od tego, ile mamy czasu), smażyć na wolnym ogniu..
- Ugotować makaron (1 litr wody na 100 gram makaronu, wodę solimy dopiero po dodaniu do niej makaronu), odcedzić, przelać zimną wodą.
- Ananasa odcedzić, pokroić w drobną kostkę.
- Do miski wrzucamy wszystkie składniki, dodajemy ok. 1,5-2 łyżek majonezu oraz odrobinę tabasco (5-10 kropli, zależnie od upodobań). Mieszamy i gotowe!
Sałatka wydaje się być pikantna, ale wszystko zależy od proporcji. Jeśli zależy nam na ostrzejszym smaku możemy dodać więcej przyprawy meksykańskiej lub tabasco (smak sosu znika w sałatce, dlatego nie bójcie się dodać odrobinę więcej :)).
Przygotowanie trwa mniej więcej tyle, co usmażenie kurczaka. W między czasie możemy robić inne rzeczy.
Niedługo spodziewajcie się kilku pomysłów na zorganizowanie fajnego babskiego wieczoru oraz, mimo że nie jestem jeszcze wirtuozem kuchni, paru szybkich przepisów na imprezowe menu :)
Tymczasem, Wasze zdrowie moi drodzy! :)
____________________
Spodobał Ci się post?
Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz