30 września 2015

Dlaczego tak trudno utrzymać znajomość po skończeniu szkoły? + warsztaty gotowania Lub Design

Jako dobra przyjaciółka pilnuję, żeby Magda dobrze kroiła natkę pietruszki :)
Przyjaźń do świetna sprawa!

Ostatnio uświadomiłam sobie ile naprawdę fajnych znajomości straciłam po skończeniu szkoły. I mówię tu o wszystkich szkołach - zarówno o podstawówce, gimnazjum i liceum. Tak jakoś jest, że dopóki szkoła trzyma nas razem i widujemy się codziennie "z przymusu", to ta znajomość się trzyma. Na lekcjach jesteśmy nierozłączni i po zajęciach też jakoś łatwiej się spotkać, głównie ze względu na bliską odległość naszych domów.
A po skończeniu szkoły? A tutaj zaczynają się już schody. Trzeba się bardziej postarać i trzeba CHCIEĆ, bo ludzie w rozjazdach, bo dużo zajęć dodatkowych, bo nowi znajomi, bo praca i obowiązki domowe. Ale mocno wierzę w słowa:

"Jeśli chcesz - znajdziesz sposób, jeśli nie chcesz - znajdziesz powód"

i wiem, że jeśli zależy nam na danej znajomości, to wszystko się da zrobić.
Prostym przykładem były nasze spotkania z przyjaciółkami z gimnazjum. Było nas cztery i po skończeniu szkoły, każda z nas wybrała inne liceum. Wszystkie byłyśmy mniej więcej w centrum miasta, ale rozrzucone po czterech kątach. Dodatkowo dwie z nas mieszkały poza miastem i średnio widziało nam się jeździć w tą i z powrotem. Każda miała jakieś dodatkowe zajęcia, typu treningi, koło naukowe, dodatkowe lekcje języka. No i miałyśmy też przecież jakieś prace domowe i sprawdziany. A jednak udało nam się ustalić wspólny termin spotkań. Przez cały rok szkolny, w każdy piątek spotykałyśmy się wszystkie razem i przez kilka godzin rozmawiałyśmy przy coli i frytkach.
Czy było łatwo? Nie, bo każda z nas kończyła lekcje o innej godzinie. Ta, która lekcje kończyła jako pierwsza miała chyba najgorzej, bo musiała czekać na resztę. W tym czasie albo załatwiała jakieś sprawy na mieście dopóki nie wyszłyśmy ze szkoły, albo szła odebrać kolejną dziewczynę po zajęciach. Wymagało to od nas trochę pracy i poświęcenia, ale było warto, żeby podtrzymać tą znajomość.
Dzisiaj wiem, że sama trochę zaniedbałam bliskie przyjaciółki, bo wpadłam w "pułapkę dorosłości" - zawsze coś ważniejszego niż spotkanie na mieście - sprzątanie, gotowanie, dziecko i wizyta u teściów. A najczęstszy i najcięższy do pokonania powód mojego zasiedzenia w domu? Zwyczajnie zmęczenie. Niestety, ale kiedy na szali jest wyjście na imprezę albo przespanie całej nocy w spokoju, wybieram przespanie całej nocy. I zawsze mam wyrzuty sumienia, serio!

 
Ale na dzisiaj miałam zupełnie inne plany niż smutki i żale z powodu zmęczenia. Chciałam napisać o fajnym przedsięwzięciu i świetnym pomyśle na przyjemne i pożyteczne spotkanie z przyjaciółkami, w którym miałyśmy ostatnio okazję uczestniczyć.

Tyle się mówi, że ten nasz mały Lublin to dziura i nic tu się dzieje, a tu proszę: w tamtym tygodniu Warsztaty Kultury w ramach projektu Lub Design zorganizowały bezpłatne (!) warsztaty kulinarne "Alternatywa dla gotowców". Były to około trzygodzinne zajęcia z przygotowywania zdrowych przekąsek.

W ramach doskonalenia umiejętności Perfekcyjnej Pani Domu i wychodzenia ze strefy komfortu zgodziłam się na propozycję wzięcia udziału w warsztatach, chociaż miałam poważne obawy pt. "Czego ja mogę szukać na warsztatach z gotowania?! Przecież ja nic nie potrafię!". A no właśnie, warsztaty są po co, żeby się uczyć. I tak w tym krótkim czasie nauczyłyśmy się fajnych, zdrowych i w miarę łatwych przekąsek do przygotowania w domu, a najlepiej w gronie przyjaciół :)

Sól ziołowa, sezamowa (gomasio), hummus czy pesto to zupełnie nowe dla mnie smaki i przyznam szczerze, że widząc produkty przygotowane na stole miałam pewne wątpliwości. Szybko się rozwiały, kiedy w trzyosobowych grupach ruszyłyśmy z produkcją. Nie sądziłam, że wspólne gotowanie może być taką frajdą!

Był czas na ploteczki, na zrobienie kilku zdjęć, a jednocześnie nauczyłyśmy się czegoś nowego i spędziłyśmy czas produktywnie. A jaki to był piękny wstęp do pogaduszek przy winie! Szkoda tylko, że nam to spotkanie nie wyszło z powodu mojej pracy, ale następnym razem na pewno nadrobimy!

To był mój pierwszy raz, kiedy brałam udział w takich warsztatach, ale mam nadzieję, że nie ostatni. Z czystym sumieniem polecam taką formę spędzania wolnego czasu, nawet jeśli jesteście dopiero początkującymi kucharzami, tak jak ja :) Nie ma obaw, że coś Wam nie wyjdzie, bo dookoła jest sporo osób, które też kiedyś zaczynały i chętnie pomogą w razie problemów.
To świetny sposób na spędzenie wolnego czasu również z rodziną. Kiedy moja Mama dowiedziała się o warsztatach i zobaczyła co z nich wyniosłam sama stwierdziła, że chętnie by się na takie coś wybrała. W ramach zacieśniania więzi weźcie pod uwagę taką atrakcję, serio. I nie tłumaczcie się już, że w Waszym mieście nic się dzieje. Jak widać, wystarczy dobrze poszukać :)

Pamiętajcie, żeby dbać o bliskich! Spotkać się z przyjaciółkami, zabrać dziewczynę/chłopaka na randkę, mimo że jesteście razem już długo, usiąść przy kawie czy herbacie z mamą i babcią, pogadać czasem z tatem albo dziadkiem. To banał, ale o relacje z ludźmi trzeba dbać tak, jak o kwiaty - niepielęgnowane usychają!

Pesto z natki pietruszki prawie gotowe :)


____________________ 

 Spodobał Ci się post? 

 Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie 

   photo eb6c52ee-49d5-4502-931c-b172004e37d9_zps95768ea8.png photo 2e589100-882d-4dc1-8f0a-506fabf2170c_zpsf92bc34c.png photo 95de5575-1741-4270-ae6e-0453807dd415_zps617a52c0.png

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz