3 listopada 2014

Oszukani przez życie


A wszystko przez to gimnazjum...
Nagle przychodzi taki moment, że musisz zdecydować się na liceum i profil klasy. No i myślisz o tym, że nie umiesz liczyć i nie ogarniasz co to biocenoza. Nie znasz się się bardzo na geografii ani na chemii. Fizyka to już totalny kosmos dla Ciebie, ale na coś zdecydować się trzeba... Wszyscy mówią, że klasy humanistyczne są spoko, a Ty nawet lubisz pisać i dobrze Ci to idzie. Nic to, że historyczne daty za nic nie wchodzą Ci do głowy, a ustrój polityczny w Kanadzie jest Ci zupełnie obojętny...
Idź do humana, mówili
Będzie fajnie, mówili...
Nie chodzi o to, że jesteś głupi. Lubisz matematykę i chemia też nie jest taka straszna. Z fizyki i biologii również coś ogarniasz, ale w tym wszystkim nie trafiłeś na nauczyciela, który odkryłby w Tobie potencjał. I słuchasz razem z całą klasą, że nic nie umiecie, że się nie uczycie, że sprawdziany znowu poszły tragicznie... I rzeczywiście, nie masz już ochoty uczyć się na kolejną lekcję, bo po co? I tak do niczego się nie nadajesz.
Więc idziesz do tego humana. Fajnie jest, do czasu. Nagle przychodzi matura i okazuje się, że nawet jeśli piszesz świetne wypracowania, to nic nie znaczy, bo musisz trafić w klucz. Wraz z rozterkami na temat systemu edukacji zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę chcesz być psychologiem/weterynarzem/informatykiem i musisz zdawać biologię/chemię/matematykę. Przygotowujesz się do jednego, drugiego sprawdzianu i okazuje się, że to Cię jara i wcale nie jest trudne. Ale uspokój się, gnojku... Już za późno. Trzeba było iść na inny profil, teraz nie zdążysz się dobrze przygotować. Więc dalej trzęsiesz portkami i robisz to co inni - nie wychylasz się i idziesz na jakieś beznadziejne studia dla pseudo-humanistów.
Rok wystarczył, żeby zorientować się, że to straszna lipa i trzeba uciekać. W kryzysowym momencie trafiasz na ofertę nowego super-ekstra-hiper kierunku o chwytliwej nazwie. Nikt nie wie co to, ale zapisuje się, bo profil absolwenta fajnie opisany. Kolejny rok i orientujesz się, że znowu siedzisz w jakimś gównie, po którym ciężko z pracą i kogoś poniosła fantazja, bo na uczelni są trzy podobne kierunki o trzech równie szalonych nazwach. Wszystko, żeby złapać naiwnego maturzystę, który nic nie wie o życiu.
Bo taka jest prawda, maturzysta nic nie wie.
A już na pewno nie wie, co chce robić w życiu...
Czuję się oszukana i nie wiem co zrobić ze swoim życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz