5 marca 2015

Dlaczego chorowanie może być fajne


Nawet nie wiem kiedy zleciał ten tydzień! W poniedziałek D. wysłał mnie do lekarza i okazało się, że w moim gardle już od tygodnia hula jakaś infekcja. W połączeniu z antybiotykiem całkiem mnie rozłożyło i nawet nie miałam głowy, żeby cokolwiek napisać. I gdyby nie to, że naprawdę czułam się tak fatalnie, że byłam w stanie jedynie leżeć i patrzeć w sufit, to nawet ucieszyłabym się z tej choroby i tygodniowego zwolnienia.
Miałam tyle planów! Tyle pomysłów, jak wykorzystać wolne chwile!
  • ODPOCZYNEK - miałam sobie odpocząć. Plan zajęć w nowym semestrze mnie nie rozpieszcza, do tego treningi i wizyty u fizjoterapeuty też zabierają sporo czasu. Przez ostatnie dwa tygodnie co drugi dzień w całości spędzałam poza domem, dlatego ten tydzień chciałam wykorzystać na małą regenerację i załapanie nowej energii. Już, już odczuwałam więcej motywacji... i bum. Zostałam pokonana przez wirusa.
  • KSIĄŻKI, dużo książek - chciałam trochę nadgonić zaczęte pozycje książkowe. Ciągle z tym walczę, ale wiecznie mam niedokończone książki i zabieram się za kolejne. W tej chwili "czytam" chyba 6 książek, a naprawdę bardzo chciałabym skupić się na jednej. No, maksymalnie dwóch. Dlatego też miałam nadzieję, że chwile spokoju wykorzystam na ich doczytanie, ale kiedy tylko czułam się trochę lepiej starałam się zrobić kilka ważniejszych rzeczy (takich, które kłóciły się z ideą odpoczynku... #kuradomowa), a kiedy czułam się gorzej... Cóż, męczyłam się nawet siedzeniem.
  • FILMY, SERIALE - chciałam sobie pooglądać zaległe filmy i sprawdzić jakiś nowy serial. Nie udało się, ponieważ serial musiałabym najpierw ściągnąć (za duży wysiłek), a na filmie musiałabym się skupić. Niestety, jedyne produkcje na jakich potrafiłam się skupić przez te kilka dni to "Szkoła", "Szpital" i "Ukryta prawda" (Kochanie, nie czytaj tego!)...
  • PLANY na przyszłość - wciąż chodzi mi po głowie kilka pomysłów, które wymagają głębszego zastanowienia, zaplanowania. Chciałam poświęcić tym sprawom trochę czasu, przemyśleć je i... zabrać się do roboty. Jak zwykle, życie weryfikuje nasze plany i mimo że powinnam zająć się tym już dawno, znowu musiałam odłożyć je na niewiadome "później".
  • BLOG, blogasek - chciałam popracować nad kreatywnością (sprawdzam nowy, podobno skuteczny sposób... ekhem. chciałam go sprawdzić), napisać kilka nowych tekstów, przejść na własną domenę, zająć się nim tak po prostu. Nie wyszło.

Dobra, przyznaję się. Tekst miał mieć trochę inną formę. Do tej pory siedzenie w domu z zasmarkanym nosem wykorzystywałam na te cudowne rozrywki, na które zazwyczaj nie mogę sobie pozwolić z powodu braku czasu. Ale, ale... Tym razem okazało się, że nie wiem co to znaczy naprawdę chorować i niestety nie udało mi się sprawić, aby było fajnie. #smuteczek
Obiecuję (sobie, ale na forum publicznym wszelkie obietnice nabierają większego znaczenia), że jak tylko wyzdrowieję biorę się do roboty. Poważnie!!!


____________________ 

 Spodobał Ci się post? Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie 

   photo eb6c52ee-49d5-4502-931c-b172004e37d9_zps95768ea8.png photo 2e589100-882d-4dc1-8f0a-506fabf2170c_zpsf92bc34c.png photo 95de5575-1741-4270-ae6e-0453807dd415_zps617a52c0.png

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz