Dawno nie było na blogu zdjęć z Instagrama, no nie? Z myślą o tych, którzy tam nie zaglądają, a czytają bloga wracam z mixem :)
Maj był miesiącem zdecydowanie rodzinnym. Rocznica wypadająca 1 maja przerodziła się w cały miesiąc małych randek, z czego się niesamowicie cieszę. Przy każdej okazji powtarzam D., nie liczą się wydane pieniądze, a przede wszystkim czas spędzony razem :) I nagle okazało się też, że nie trzeba daleko jechać dla pięknych widoków - ostatnie zdjęcie to zachód słońca nad Zalewem Zemborzyckim :)
Jakiś czas temu wspominałam Wam też, że pracuję nad zdjęciami rodzinnymi. Do tej pory mieliśmy wspólne zdjęcia praktycznie tylko z imprez z profesjonalnym fotografem, jak wesela czy chrzciny. Teraz staram się przy każdej okazji robić jakieś fotki i w maju miałam dużo szczęścia do zdjęć Małej Ali - udało się ją kilka razy złapać w (prawie) bezruchu, co na co dzień graniczy z cudem :D Na początku miesiąca miałyśmy też swój debiut na dmuchanym zamku. Ala była zachwycona! Ja niekoniecznie - musiałam za nią kicać po całym obiekcie, ale dostrzegam plusy - dawno nie zrobiłam tak mocnego treningu :D
W maju było dużo przyjemności. Dwa pierwsze zdjęcia to jedzonko z Velo Cafe w Lublinie. Baaardzo polecam! Mają pyszną lemoniadę wiśniową, idealna na gorące dni. Na zdjęciu owsiane pancakes z bananami i domowym sosem karmelowym i omlet z serem, papryką i szynką (chyba) z sałatką i grzankami. Pycha! Niżej mój ulubiony ostatnio deser - mini tarta z budyniem i owocami, niestety gotowiec z Auchan, ale przymierzam się do domowej wersji na jakąś okazję :) I na końcu hit maja - lody w Nałęczowie, miejscu mniej więcej pośrodku naszej stałej trasy Lublin-Poniatowa. Nie wiem jak to się stało, ale w ciągu jednego miesiąca byliśmy tam więcej razy na lodach niż przez ostatni rok. Mam nadzieję, że tendencja z tego miesiąca się utrzyma :)
Jak pisałam wyżej, maj był miesiącem obfitującym w przyjemności. Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że należało mi się, za cały wysiłek, jaki włożyłam w pisanie licencjatu. Zdarzało się, że w wolny dzień wstawałam o 5.30 i siadałam do komputera i zdarzało się również, że musiałam pisać fragmenty od nowa, bo coś się skasowało czy laptop nagle się buntował. Strasznie cieszę się, że to wszystko już za mną. Ostatnie poprawki i będę miała wszystko z głowy! :)
Najwięcej zdjęć na Instagramie ostatnio zajmują paznokcie. Ciągle się uczę i wciąż mi mało, jeśli macie ochotę to zapraszam! :D
Na koniec moje małe przechwałki. Mój najpiękniejszy, najwspanialszy i najulubieńszy, nowiutki tatuaż! Od miesiąca ciągle mu się przyglądam i nie mogę się napatrzeć :) Zainteresowanym z przyjemnością podam namiary na autorkę i studio tatuażu. A obok plakat z konferencji, na której miałam okazję wygłaszać prelekcję. Strasznie się bałam, chociaż nie wiem dlaczego. "Po" bardzo mi ulżyło i chyba było okej :) Mam nadzieję, że będę miała jeszcze szansę wystąpić na podobnym wydarzeniu :)
____________________
Spodobał Ci się post?
Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz