9 lipca 2015

Życie #1



Zaparzyłam herbatę o smaku owoców tropikalnych w moim małym, ślicznym kubeczku z folkowymi kwiatami. Później włączyłam komputer, odczekałam 10 minut, bo przecież swoje lata już ma i nie śmiga jak kiedyś. Założyłam na nos swoje pierwsze okulary (starość!) i sprawdziłam fejsa oraz pocztę. Potem przejrzałam kilka wpisów na ulubionych blogach i czułam, że dzisiaj mi się uda.
Od ostatniego wpisu minęło zdecydowanie za dużo czasu, chociaż kilka razy próbowałam napisać coś sensownego. Ba! Parę szkiców gdzieś tam do mnie woła, ale cóż... Niektórym minął termin ważności. Przynajmniej na razie. Długa lista tematów zerka też na mnie z pulpitu i od dawna wywołuje wyrzuty sumienia, ale jakoś nie mogłam się zmusić do zrealizowania któregokolwiek z nich. Sezon meczowy, sesja, artykuły do gazety - terminy, terminy, terminy. O połowie obowiązków, które mnie wtedy prześladowały już nawet zapomniałam, ale mimo że wszystko się dobrze ułożyło, skutecznie wybiłam się z rytmu pisania. A im dłuższa przerwa, tym ciężej wrócić.
Dzisiejszy tekst traktuję więc jak rozgrzewkę - będzie bardzo wakacyjnie ;)

Pierwszy raz udało mi się skończyć sesję w pierwszym możliwym terminie (jakoś w połowie czerwca odebrałam ostatni wpis), z czego do tej pory niezmiernie się cieszę.  Perspektywa 3,5 miesiąca wakacji bez myśli krążących wokół poprawek i przeniesionych egzaminów w kampanii wrześniowej jest tak niesamowita, że czasem zastanawiam się, czy aby na pewno to wszystko jest możliwe. Zaraz po oddaniu indeksu do dziekanatu przeszłam z bycia studentką na bycie pełnoetatową mamą - cieszy się i Mała Ala, i mój organizm - chociaż na bieganie nie mam czasu, to codzienne dwugodzinne spacery też są dobrym treningiem ;)

A skoro mowa o treningach, ostatnio zamieniłam pompony cheerleaderki na piłkę futbolową. Na razie tylko w ramach wakacyjnego rozruchu, ale kto wie? ;)

Zapewne nie ma się czym chwalić, ale dokładnie rok temu postanowiłam, że w tym czasie uda mi się przeczytać 20 książek. Wydaje się, że to niedużo, ale od razu przyznaję się, że nie udało mi się wykonać zadania w całości. Za to w ostatnim czasie przeczytałam kilka przyjemnych pozycji, między innymi "Slow fashion. Modowa rewolucja" Joanny Glogazy z bloga Style Digger. Książka typu poradnikowego, ale napisana bardzo przyjemnie i zabawnie. Autorka nie narzuca nam co mamy robić, za to podaje dużo przykładów i przywołuje własne doświadczenia z czasów walki z własną szafą. Skutkiem przeczytanej pozycji jest kolejny porządek zrobiony wśród moich ubrań oraz mocne postanowienie pracy nad spójną garderobą - czuję, że jestem teraz na dobrej drodze do pożegnania się z problemem "nie mam co na siebie włożyć!". Ale, ale... Jest jeszcze jedno zadanie, które przed sobą postawiłam i które niezwykle przypadło do gustu mojemu Ukochanemu - do 23 września, czyli równo 3 miesiące, przebywam na zakupowym odwyku ;) Ostatnio bardzo rzadko zaglądam do galerii i nie byłoby to dużym wyzwaniem, gdyby nie fakt...

... że w tym roku wakacje zapowiadają się wyjątkowo aktywnie i szykuje się kilka wyjazdów do typowych, turystycznych miasteczek, które na każdym kroku czyhają na "łatwych" urlopowiczów. Ostatni weekend spędziliśmy nad jeziorem, gdzie bawiliśmy się na weselu. Dla gości to świetna sprawa - w sobotę rano byliśmy nad wodą, a później na przyjęciu i całą niedzielę odpoczywaliśmy na plaży. W dodatku mieliśmy cudowną pogodę na kąpanie się w jeziorze. Wesele i miniwakacje w jednym! :)
Za dwa dni ruszamy na właściwy urlop i spędzimy 5 dni w Mikołajkach. W końcu sami, bez żadnych obowiązków i budzenia się o 5 rano - już nie mogę się doczekać! Mam nadzieję, że odpoczniemy i naładujemy baterie na kolejne miesiące. Potem przyjdzie czas na wakacje z Małą Alą. Razem z moją Mamą podejmiemy spore wyzwanie i zaraz po powrocie z Mazur zabieramy Alicję na tydzień nad morze. Sama nie wiem która z nas będzie miała większą frajdę ;)

Na wakacjach muszę odpocząć na zapas, ponieważ Ukochany postanowił w tym roku pokazać mi, co to prawdziwa, ciężka praca. W sierpniu albo we wrześniu chce mnie wysłać na zbiór owoców i nasi najbliżsi już robią zakłady czy wytrzymam chociaż tydzień. Póki co, oprócz mnie, chyba nikt w to nie wierzy ;) #księżniczka

Uff, rozgrzewka już za mną. Dajcie znać, czy od czasu do czasu chcecie poczytać co u mnie - będę miała większa motywację, żeby zrobić coś dobrego (i nowego) dla siebie i mieć się czym dzielić z Wami :)

____________________ 

 Spodobał Ci się post? 

 Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie

   photo eb6c52ee-49d5-4502-931c-b172004e37d9_zps95768ea8.png photo 2e589100-882d-4dc1-8f0a-506fabf2170c_zpsf92bc34c.png photo 95de5575-1741-4270-ae6e-0453807dd415_zps617a52c0.png

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz