Wiesz co jest zabawne? Mimo że wszędzie dookoła trąbi się o motywacji, braniu spraw w swoje ręce i walce o marzenia, ludzie i tak dalej siedzą bezczynnie i czekają na cud.
Zamiast robić coś ze swoim życiem, oglądają w Internecie śmieszne koty i lajkują zdjęcia znajomych, którym się udało. Nikt nie pomyśli o tym, że jemu też może się udać.
Chcę dać Ci trochę motywacji, ale nie w postaci suchych haseł, które zapomina się w ciągu godziny od przeczytania, ale faktów od kogoś, kto przeszedł swoje i coś osiągnął.
W tym roku skończę 22 lata. Właściwie to już niedługo, więc jeśli chcielibyście zrobić mi jakąś niespodziankę to zapiszcie w kalendarzu: 26 czerwca! ;)
Jestem mamą, blogerką, studentką, dziennikarką i cheerleaderką - w dodatku kapitanem i trenerem. Dopiero kiedy znajomi pytają, jak to wszystko ogarniam, dociera do mnie, że faktycznie mam sporo na głowie - to nie jest tylko takie głupie gadanie. Moja doba ma tyle samo godzin co doba innych, a jednak zadziwia mnie kiedy słyszę od kogoś, kto nie robi zupełnie nic poza byciem studentem, że nie ma czasu. Będąc na pierwszym roku studiów musiałam dojeżdżać na uczelnię do innego miasta, chodziłam na zajęcia, udzielałam się w Samorządzie, miałam treningi i regularnie bywałam na imprezach, po których często wracałam do domu o 3 nad ranem, a o 7 znowu wstawałam na uczelnię. W moim słowniku nie było takiego zwrotu jak "nie mam czasu". Po prostu miałam pewne zobowiązania i chciałam od życia więcej, więc musiałam godzić ze sobą wszystko.
Był to czas, kiedy zrozumiałam, że właśnie teraz pracuję na swoje doświadczenie i umiejętności, więc warto się trochę poświęcić. Nie miałam pojęcia co chcę robić w życiu (dzisiaj też tego nie wiem...), dlatego próbowałam nowych rzeczy.
Mimo że okres "przed ciążą" był ciężką pracą, to zrobiłam mnóstwo rzeczy, które dały mi nie tylko cudowne wspomnienia (takie, którymi nie wypada się chwalić, np. jak wypiłam szklankę wódki, oraz takie, o których aż chce się krzyczeć, np. początki znajomości z D), ale i ogrom doświadczenia. W tamtym okresie poznałam też wspaniałych ludzi, którzy szybko stali się dla mnie bliscy niczym starsi bracia (pewnie dlatego, że nie lubię dziewczyn). Zbudowałam swoją pewność siebie, nauczyłam się (prawdziwej!) pracy zespołowej i indywidualnej, dostałam kilka lekcji życia i dzisiaj to ja pomagam innym, którym chce się coś robić.
Wszystko zaczęło się od małej iskierki, małego podmuchu wiatru, który ruszył maszynę. Później już nie było dla mnie żadnych granic.
Kiedy chciałam zostać cheerleaderką, założyłam swój zespół. Pierwszy w historii mojej uczelni.
Kiedy poznałam D. wiedziałam, że nie chcę, żeby to się szybko skończyło. Nie zgrywałam niedostępnej i nie udawałam, że mi nie zależy. To już kolejny rok, kiedy jesteśmy razem szczęśliwi.
Któregoś dnia założyłam (kolejnego!) bloga i po prostu zaczęłam pisać. Wszystkie poprzednie umarły śmiercią naturalną, ale tym razem wiedziałam, że mi się uda.
Innym razem w końcu odważyłam się pokazać bloga znajomym. Okazało się, że podoba im się, jak piszę.
Potem wysłałam zgłoszenie na nabór w uczelnianym miesięczniku. Nie sądziłam, że się dostanę, ale wiedziałam już, że ciekawie piszę. Dzisiaj jestem ich dziennikarką i będę pisać temat numeru na kolejny miesiąc.
Wyrosłam z fałszywej skromności. Znam swoją wartość i wiem, że potrafię dopiąć swego. Wiem, że muszę pracować ciężej niż inni i właśnie to napędza mnie do działania. Chcę udowodnić sobie, że MOGĘ WIĘCEJ. Chcę być inspiracją dla tych, którzy wciąż mają wątpliwości.
Jeśli ja, z małym dzieckiem na rękach, mogę robić pranie, pisać artykuł i wymyślać kolejną choreografię na mecz, to Ty też możesz zrobić coś dla siebie i swojej przyszłości. Weź się do roboty, bo sukcesy same nie przyjdą. To jest Twój czas!
Wszystko zaczęło się od małej iskierki, małego podmuchu wiatru, który ruszył maszynę. Później już nie było dla mnie żadnych granic.
Kiedy chciałam zostać cheerleaderką, założyłam swój zespół. Pierwszy w historii mojej uczelni.
Kiedy poznałam D. wiedziałam, że nie chcę, żeby to się szybko skończyło. Nie zgrywałam niedostępnej i nie udawałam, że mi nie zależy. To już kolejny rok, kiedy jesteśmy razem szczęśliwi.
Któregoś dnia założyłam (kolejnego!) bloga i po prostu zaczęłam pisać. Wszystkie poprzednie umarły śmiercią naturalną, ale tym razem wiedziałam, że mi się uda.
Innym razem w końcu odważyłam się pokazać bloga znajomym. Okazało się, że podoba im się, jak piszę.
Potem wysłałam zgłoszenie na nabór w uczelnianym miesięczniku. Nie sądziłam, że się dostanę, ale wiedziałam już, że ciekawie piszę. Dzisiaj jestem ich dziennikarką i będę pisać temat numeru na kolejny miesiąc.
Wyrosłam z fałszywej skromności. Znam swoją wartość i wiem, że potrafię dopiąć swego. Wiem, że muszę pracować ciężej niż inni i właśnie to napędza mnie do działania. Chcę udowodnić sobie, że MOGĘ WIĘCEJ. Chcę być inspiracją dla tych, którzy wciąż mają wątpliwości.
Jeśli ja, z małym dzieckiem na rękach, mogę robić pranie, pisać artykuł i wymyślać kolejną choreografię na mecz, to Ty też możesz zrobić coś dla siebie i swojej przyszłości. Weź się do roboty, bo sukcesy same nie przyjdą. To jest Twój czas!
____________________
Spodobał Ci się post?
Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz