... przeszłam swoje, a za każdym razem bolało równie silnie jak poprzednio. Zdarzało się, że się zastanawiałam, dlaczego dobry Bóg dał mi tak ciężki krzyż do dźwigania - do tego stopnia, że myślałam, że nie wytrzymam już ani dnia dłużej. Ale Pan daje Ci tylko tyle, ile możesz znieść - nie więcej... i mówi Ci tak: nie można zatrzymywać się nad smutkiem, to Cię wpędzi w chorobę szybciej niż cokolwiek inne.
Fannie Flagg "Smażone zielone pomidory"
Mniej więcej co trzy miesiące moja głowa wytacza wojnę przeciwko mnie samej. Regularnie bombarduje mnie milionem wątpliwości czy to co robię ma sens, co powinnam zrobić ze swoim życiem, czy nie powinnam zająć się czymś innym. Za każdym razem odłamki pocisków ranią moich bliskich. Za każdym razem pozbieranie się po wszystkim zajmuje mi za dużo czasu. Za każdym razem obiecuję sobie, że to ostatni raz, kiedy pozwalam głupim myślom przejąć kontrolę nad całą resztą. Za każdym razem wierzę, że to już naprawdę koniec... I za każdym razem się mylę.
Mylą się też ci, którzy zarzucają mi szukanie dziury w całym. Nie mają racji ci, którzy twierdzą, że wystarczy czymś się zająć. W błędzie są ci, którzy za wyznacznik szczęścia uważają dziewczynę/chłopaka albo pieniądze. Czasem chodzi o coś więcej. Nie to, co na zewnątrz, ale to, co ukryte głębiej.
Uczucia, emocje, adrenalina. Bliskość, poczucie bezpieczeństwa, kompromisy. Nowe otoczenie, bodźce, priorytety. To, co daje nam poczucie prawdziwego życia.
Tak już mam, że szybko się nudzę. Jeśli zajawka nie stawia przede mną nowych wyzwań, muszę szukać dalej. Jeśli coś nie dostarcza mi co jakiś czas silnych emocji, zaczynam od środka umierać. Górnolotnie porównałabym to do kwiatów. Niepielęgnowane więdną, tak już jest.
I czasami to zupełnie niezależne od nas. Wystarczy chwila nieuwagi, a myśli już błądzą między "to wszystko bez sensu", "nie jestem tego warta" albo "on/ona na pewno byliby lepsi ode mnie". Wszystko wokół wiruje w szalonym pędzie i za nic nie jesteś w stanie pozbierać się do kupy. Otoczenie nie pomaga. Nie lubimy osób, które mają jakieś problemy. Nie chcemy o nich słuchać i nigdy nie wiemy co odpowiedzieć. Jedyne na co stać naszych rozmówców, to powiedzenie "weź się w garść" albo "nie przesadzaj". Jedyne co ja mogę im odpowiedzieć, to "pierdol się".
Jeśli chcesz komuś pomóc, nie rzucaj zużytymi frazesami na prawo i lewo. Wysłuchaj, porozmawiaj, powiedz, że można na Ciebie liczyć. A jeszcze lepiej, pokaż to! Bądź dobry i wyrozumiały. "Mroczne czasy" mijają, tylko trzeba nam trochę pomóc. Potem znowu jest róż, słodycz i tęcza.
____________________
Spodobał Ci się post?
Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz