31 października 2014

Dzień Wszystkich Szalonych


Nie lubię początku listopada. Nie dlatego, że jest ponuro i zimno, że ciągle pada i wieje wiatr. Nie lubię Dnia Wszystkich Świętych.
Nie rozumiem dlaczego większość ludzi myśli tylko o ładnych kwiatach na grobie, zamiast skupić się na modlitwie za bliskich zmarłych.
Nie rozumiem dlaczego większość ludzi chce pokazać na cmentarzu nowe ciuchy zamiast spędzić czas z rodziną.
Nie rozumiem też dlaczego co roku większość rodzin kłóci się o to czyja jest kolej na ubieranie grobu, kto kupił ładniejsze znicze, a kto droższą wiązankę...
Nie jestem osobą zbyt związaną z Kościołem, więc nie chcę prawić morałów, jaki sposób na spędzenie 1 listopada jest najlepszy. Ale tym bardziej nie potrafię pojąć, jak osoby, które co niedzielę są w kościele, w takim dniu potrafią przesiedzieć pół dnia na cmentarzu, żeby obgadać wygląd połowy rodziny i drugiej połowy nieznajomych spotkanych przy grobach. Mijając innych nie raz słyszałam, jak ludzie spierają się o kolor lampek albo o to, że ten czy tamten zepsuł całą koncepcję stawiając znicz w tym miejscu...
Od kilku lat każdy Dzień Wszystkich Świętych kojarzy mi się źle i przyprawia mnie o mdłości. Jak tylko słyszę, że babcie zaczynają rozmawiać o grobach od razu wychodzę. Nie mogę patrzeć na to, jak wszyscy się napinają i denerwują tym jednym dniem.
Może to jest powód, dla którego nie chciałabym mieć własnego pomnika - żeby nie robić nikomu dodatkowych problemów...
Zamiast tego chciałabym być skremowana i rozsypana w jakimś ważnym dla mnie i dla moich bliskich miejscu.
Uważam, że prawdziwą pamięć o zmarłych powinniśmy mieć w sercu, a nie pokazywać ją w ilości lampek postawionych na kawałku marmuru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz